Małżeństwo bez rozwodu

Małżeństwo

Jak myślisz, ile par intensywnie poszukuje odpowiedzi na pytanie, jak wygląda idealny związek, nie zdając sobie sprawy, że często to, czego szukają, jest tuż obok…?

Jaki jest główny powód, dla którego rozpadają się małżeństwa? Dlaczego liczba rozwodów w Polsce wzrosła o prawie 50 procent na przestrzeni niespełna 10 lat (2000-2009)? Rekordowy okazał się rok 2006, kiedy prawie 72 tysiące par zakończyło swoje związki przed sądem. Niektórzy optymistycznie komentują 33 procentową stopę rozwodową w naszym kraju, porównując ją do 85 procentowej na zachodzie. Jednak, czy naprawdę mamy powód do radości?

Przeczytaj też: Chcę znaleźć męża

Skąd brała się stabilność i trwałość małżeństw naszych dziadków i pradziadków? Czy przed rozwodami powstrzymywały ich rzeczywiście tylko konwenanse i normy społeczne, czy może to nam brakuje cierpliwości i stałości? Może to my lekceważymy zobowiązania wobec drugiego człowieka? A może gubimy się w pogoni za idealnym związkiem, nie dostrzegając tego, że sami zaniedbujemy ten obecny? Możemy długo dyskutować o tym, czy „cementem” małżeństw naszych przodków było szczęście, religia, pragmatyzm czy może też brak wyboru. Jedno jest pewne: Ponad jedna trzecia Polaków nie jest usatyfakcjonowana aktualnym związkiem. Jakie są tego przyczyny?

Mniej możliwości wyboru i ograniczona wolność pomagały w odnajdywaniu szczęścia

Opowieści o małżeństwach aranżowanych z rozsądku i z przymusu przyczyniły się do sceptycznego myślenia o długoletnich związkach naszych dziadków. „Ciężkie czasy”, w których przypadło żyć naszym przodkom, kształtowały charakter ich partnerstwa, w którym mniej było egocentryzmu, a więcej troski o siebie nawzajem i o zachowanie konwenansów. Większą wagę przykładano również do spokoju i bezpieczeństwa ogniska domowego, co sprawiało, że dziadkowie umieli często doceniać to, co mieli.

Obecnie mamy większą wolność, wpływ na własne życie i prawo do jego dowolnego kształtowania. Coraz mniej osób zastanawia się, jak ich decyzje zostaną ocenione przez innych. Otwierają się przed nami różne drogi wyboru. Naszym pradziadkom natomiast, mającym przed sobą mocno ograniczone możliwości, łatwiej było zaakceptować to, co przynosił im los. Odnajdywali szczęście w spokojnej, lecz pewnej i trwałej codzienności.

Mniejsze oczekiwania w stosunku do partnera i większe wymagania wobec siebie pozwalają skupić się na wspólnym szczęściu

Być może największą siłą związków naszych przodków był brak wielkich oczekiwań w stosunku do małżonka i małżeństwa. Szczęścia jednostki nie utożsamiano wtedy ze szczęściem pary. Dzisiaj jednak spełnienie w partnerstwie jest czymś więcej niż tylko sumą zadowolenia dwojga ludzi. Od partnera wymaga się, by był na każde zawołanie, odgadywał pragnienia i pocieszał swoją drugą połowę zawsze wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Ale czyż nie każdy jest kowalem swego losu? Czy szczęście osobiste nie zależy tylko i wyłącznie od nas samych? Jakże często oczekuje się od ukochanego/ukochanej bezwarunkowego przywiązania! Jakże powszechne jest wchodzenie w związek z przekonaniem (lub wręcz roszczeniem), że zadaniem ukochanej osoby jest uczynić mnie szczęśliwym! Nie obarczając partnera całkowitą odpowiedzialnością za nasz los, tak jak to miało miejsce dziesiątki lat temu, jesteśmy w stanie zbudować trwalszy, szczęśliwszy związek.

Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto ma większe szanse na zbudowanie długotrwałego partnerstwa: Czy przyciągające się przeciwieństwa, czy ci podobni do siebie „kubek w kubek”. Nikt nie da nam gwarancji, że nasz związek trwał będzie wiecznie, że nie zakończy się rozwodem. Nie zapominajmy jednak, że to my sami w największym stopniu kształtujemy własne szczęście. Postarajmy się więc, nieustannie pracując nad sobą, spróbować odnaleźć spełnienie w obecnej relacji. Weźmy we własne ręce budowanie pozytywnego, sprzyjającego nastroju w naszym związku, co zaowocuje stworzeniem wieloletniej, stabilnej i silnej relacji partnerskiej.

O autorze: Redakcja eDarling Zobacz więcej artykułów autorstwa Redakcja eDarling

Banner FB