Marta i Mirosław

Kiedy samotność osiągnęła punkt kulminacyjny, zalogowałam się na Waszej stronie. Szybko uzupełniłam profil i czekałam na pierwsze efekty.

Otrzymałam kilka uśmiechów, odpowiedziałam na kilka pytań. Jednak tylko jedna osoba zwróciła moją uwagę. Chociaż podobno nie odpowiedziałam na Jego uśmiech, to na pewno spodobały mi się Jego odpowiedzi. Potem wymieniliśmy wiadomości na eDarling. Następnym etapem były długie rozmowy za pomocą komunikatora gg. Kiedy doszliśmy do rozmów telefonicznych, zostałam zaczarowana Jego głębokim głosem.

Pod koniec września zdecydowaliśmy się na spotkanie i tu nastąpił przełom. Umówiliśmy się nad zalewem w sobotnie przedpołudnie. Kiedy przyjechałam na miejsce On już tam był. Kiedy wyjął z samochodu różę, poczułam, że serce mocniej mi bije. Potem był spacer po molo, rozmowa, spacer po lesie, rozmowa, wspólna kawa i rozmowa. Miałam wrażenie, że żadne z nas nie ma ochoty zakończyć spotkania. Całkowicie przepadłam po pierwszym pocałunku. Po następnych nie wiedziałam, jak się nazywam. Nie wiem, jak wróciłam do domu. Chyba przyniosły mnie te motyle, których całe stado miałam w brzuchu. Pamiętałam tylko, że obiecał zadzwonić, jak dojedzie do domu. Słowa dotrzymał.

Od tej pory moje życie to jedna wielka rozmowa telefoniczna, względnie czekanie na telefon i oczekiwanie na kolejne spotkanie, po którym nic już nie jest takie jak wcześniej. Spędziliśmy ze sobą trzy cudowne dni w gospodarstwie agroturystycznym. Rozstanie było straszne. Łzy przesłaniały mi całą drogę do domu. I znowu życie toczyło się od telefonu do telefonu. Po dwóch tygodniach kolejne spotkanie, dwa dni szczęścia i łzy rozstania. Ale mamy nadzieję na wspólną przyszłość. Musimy tylko pozamykać kilka niedokończonych spraw, moja córka musi skończyć szkołę. A potem to już tylko szczęście i spełnienie marzeń.

…mamy nadzieję na wspólną przyszłość.